Przegląd gry Ghostrunner 2
Trzy lata temu Ghostrunner pojawił się na rynku niemal znikąd, nawiązując do modnego wówczas cyberpunku.
Oczywiście, aby odnieść taki sukces, oprócz wyglądu potrzeba czegoś wyjątkowego, a pełne akcji One More Level okazało się strzałem w dziesiątkę. Szalone tempo, mnóstwo spektakularnych momentów i twardzi, ale uroczy cyber ninja sprawili, że każdy, kto spróbował gry, nigdy nie zapomni wyzwolenia zdominowanego przez korporacje miasta Dharma. Od razu zaznaczmy, że poziom trudności "hard" nie pozostawiał nic do życzenia, gdyż rozgrywka nie znała litości i wymagała od samozwańczych mścicieli nieustannej koncentracji. Wystarczył jeden niewłaściwy krok, by znaleźć się w poprzednim punkcie kontrolnym, co dla wielu stawało się przeszkodą w czerpaniu przyjemności, ale jeśli się nie poddawało i walczyło dalej, to w zamian za wytrwałość otrzymywało się słodki smak zwycięstwa i wspaniałe doznania. Przyjemność i cierpienie idą tutaj w parze i rzeczywiście, wszystkie te elementy powróciły w sequelu, a potem jeszcze trochę, a potem jeszcze trochę.
Deweloperzy nie szczędzili wydatków i jest to widoczne w efekcie końcowym: Ghostrunner 2 przewyższa swojego poprzednika w prawie wszystkich parametrach. Jest większy, dłuższy i nieogolony, by użyć łatwej metafory, choć ta ostatnia nie do końca odpowiada rzeczywistości, bo nasza katana będzie musiała zrzucić na nią całe zastępy wrogów. Podstawowe cechy się nie zmieniły, więc nasz cybernetyk powraca, by wymierzać sprawiedliwość na futurystycznym terenie z pomocą swojego wiernego ostrza i kilku nowych umiejętności. A nasze zadanie staje się trudniejsze niż kiedykolwiek, bo już na samym początku dowiadujemy się, że nie jesteśmy jedynymi Ghostrunnerami na świecie, a nasi starzy znajomi zamiast przywitać nas ostrzem. Zamierzają też wskrzesić wcześniej dezaktywowanego złego towarzysza, co niestety dzieje się już na samym początku gry, więc jest co robić, ale na szczęście nie musimy walczyć sami.
Ze swoją kompanią możemy komunikować się nie tylko przez radio podczas misji, ale także, przynajmniej na początku, w centralnym hubie, który jest naszym domem pomiędzy misjami. Będą się komunikować Mniej lub bardziej szczegółowe informacje o sytuacji i samym świecie, których nie trzeba słuchać, ale warto, bo dialogi w nich są znacznie ciekawsze niż w poprzednich. W rezultacie fabuła jest znacznie bardziej konkretna, ponieważ oprócz tego, jak dane wydarzenie wpływa na nas, bliskie nam osoby mogą również wyrazić swoje przemyślenia na temat tego, co robimy. Liczba osób w drużynie wcale nie jest stała, a liczba osób, które uratujemy, będzie rosła i malała, co jest kolejnym powodem, aby powiedzieć każdemu kilka miłych słów, bo kto wie, może po następnej misji nie będziemy mieli takiej okazji.